czwartek, 2 sierpnia 2007

Dzień pierwszy i drugi razem, w skrócie.

Już wiem jak się czuje Chińczyk w Polsce! W Taichung, w mieście, w którym jestem nie widać Eurpejczyków. Nie mam teraz czasu, żeby napisać więcej, bo za 5min mam autobus, który zabierze mnie do miejsca wspomnieć największego trzęsienia ziemi w Tajwanie. Jutro napiszę więcej, już nawet wiem co!

Jest niewiarygodnie inaczej niż w Polsce, Europie, Stanach. Dużo dziwnych/innych rzeczy. Jestem tutaj trzeci dzień i bardzo mi się podoba - wszystko. Póki co, najśmieszniejsze co widziałem, to jak Japończycy próbuja uczyć się chińskiego - okazuje się, że im też sprawia to trudność. Do jutra.

P.s. Używam WidowsXP z chińskimi znaczkami - na szczęście na pamięć da się pracować : )

http://picasaweb.google.com/Jakub.Kulak/TaichungPierwszaWrzutaNaSzybko

Edit 2008-04-16: dodałem Polskie znaczki do tekstu, a powyższy link stracił ważność, po porządkach jakie zrobiłem po powrocie do Polski. Linki do albumów w następnych postach.

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

A niby dlaczego Japończykom miałyby być łatwiej uczyć się mandaryńskiego (bo rozumiem, że ten język masz na myśli)? Bo też są skośni? ;)

Baw się dobrze i rób zdjęcia :)

Kama pisze...

juz myslalam ze sie nie doczekam:o)
bardzo sie ciesze ze Ci sie podoba..a jak czuje sie Twoj żołądek po tamtejszym jedzonku?
z kim mieszkasz?ile godzin dziennie trwaja zajecia?
prosze o wiecej zdjęć.
całuje :*

skrusz pisze...

Więcej zdjęć Kubek!!! My tu przecież czekamy na kolorowy update :)
Powodzonka :>

Anonimowy pisze...

a zatem witamy na Tajwanie, panie Jakubie :) myslalam, ze szok byl zbyt duzy i dlatego milczysz ;)

Anonimowy pisze...

=> ling ling; wydaje mi sie, ze Japonczykom powinno byc o tyle latwiej, ze uzywaja tych samych znakow i mimo innej wymowy, przewaznie maja ono to samo znaczenie

Anonimowy pisze...

@ natiwa: nie wiem, czy krzaczki wiele pomagają. U nas wiele języków korzysta z podobnych alfabetów, ale jakoś nie widzę, by wszyscy świetnie mówili innymi językami (o ironio łatwiej się dogadać z Ukraińcem, który korzysta z innego alfabetu). Fakt, że znaczenie krzaczek ma to samo, ale w rozmowie na wiele to się nie przyda, szczególnie że Japończycy mają zamknięty/ubogi system dźwiękowy i trudno im wymawiać dźwięki innych języków, nie występujące w ich własnym. Polski pod tym względem jest "wygodny", bo nasz system dźwiękowy jest baaaardzo szeroki :)

Anonimowy pisze...

=> ling ling; Rita (moja nauczycielka chinskiego) mi kiedys mowila, ze jak Chinczyk z Japonczykiem nie moga sie dogadac, to do siebie pisza ;)

Anonimowy pisze...

Wygodnie :) Szczególnie, że nawet Chińczyk z Chińczykiem mogą się nie dogadać (facet z Tajwanu nie pogada z facetem z Makao), bo w końcu język "chiński", to TYLKO pisany, w mowie to raczej jest to tak samo konkretne pojęcie, jak język słowiański ;)

Szkoda, że w Europie nie ma takiego wspólnego języka pisanego... Albo nawet nie szkoda, bo bym bez pracy była hihihihi